[pocozyc]

Wszem i wobec obwieszczam, �e PBEM RAS Pangea przeniesiony tutaj z COP'a zosta� zako�czony. Na polu walki pozostali:
- pocozyc
- Wolfenlane
- Matt

Gra zako�czy�a si� w turze 206 udanym desantem na ziemie Wolfa skoordynowanych si� rosyjsko-kongijskich. Jak dostan� tur� to porobi� screeny i nieco opisz� gr� z mojej perspektywy. Je�li kto� b�dzie mia� ochot� co� napisze ze swojej strony.

Bardzo si� ciesz�, �e mog�em zagra� ze wszystkimi graczami. Dzi�ki za super gr�, kt�ra ci�gne�a si�... no w�a�nie? kto� pami�ta od kiedy?

Dla mnie to dodatkowo sentymentalny pbem ze wzgl�du na to, �e przeniesiony bezpo�rednio z COP'a.

[jarek17777]

Gratki panowie

[Bobek1971]

[Wolfenlane]

Ja mam screena z 50 tury, był zrobiony 25 czerwca 2018, więc chyba nie graliśmy tak bardzo długo



Ależ ja miałem tereny boskie i tak się dałem podejść kozakom

---

20180625075029_1.jpg

Plik ściągnięto 158 raz(y) 404.93 KB

[pocozyc]

Podsumowanie gry z punktu widzenia Rosji.

Niestety nie mam screenów ze startu gry, ani ze średniowiecza ponieważ formatowałem komputer. Mam jednak screeny sprzed ataku na Indie.

Generalnie start był bardzo taki sobie z mojej perspektywy. Miałem płaski teren, Rosja daje kopa na początku, ale plusem jest jak teren jest różnorodny, a tu miałem raczej płasko. Na zachód okazało się, że mamy bardzo wąski przesmyk łączący dwa kontynenty, więc w gruncie rzeczy miałem jedną stronę z głowy jeśli chodzi o obsadzanie granicy. Po kilkudziesięciu turach okazało się, że na wschodzie mam 3 CS'y, które zasłaniają bardzo duże pałacie wolnego terenu, na północy mam pasmo górskie niczym Pireneje, a za górami pokojowo nastawioną Koreę najbliższego sąsiada. Za Koreą (Jarech) byli Hindusi (Wolf) i właśnie tu widziałem największe zagrożenie. Wojna była nieunikniona bo teren był sprzyjazjący. Ja za to miałem naprawdę spory bunkier, wiec musiałem jedynie walczyć z barbarzyńcami i ze skutecznym rozwojem.

Na Zachodzie sprawy mnie średnio interesowały, ponieważ było daleko i żadna interwencja z mojej strony nie wchodziła w grę. Z tego co wiem to najpierw nie przetrwało próby czasu państwo Lepkiego, a potem Matt (Kongo) podbił Mongołów (benevollus).

W średniowieczu Wolf wystartował z kulturą i nauką, zaczął uciekać i to znacząco. Widmo wojny Indie-Korea zbliżało się wielkimi krokami. Do końca zastanawiałem się, czy pomóc Korei czy zaatakować os strony gór żeby bronić się przed inwazją hinduską na "ziemi niczyjej". Zrozumiałem dla mnie było to, że Wolf mając taką przewagę po zjedzeniu Korei pójdzie za ciosem. Decydujące były góry i CS, które stały na drodze to zniechęciło złowrogich Hindusów . Ostatecznie zaatakowałem Koreę od południa i przejąłem jedno miasto (Gytonge).

Mniej więcej w tym momencie skończyły się już walki na drugim kontynencie, niedobitki Mongołów jeszcze się broniły, ale Matt miał już sprawę pod kontrolą. Zaczęła się zimna wojna i rozój. Wolf uciekał, ale skupiłem się na tym by wykorzystać potencjał Rosji co do wielkich ludzi, więc powoli nadganiałem z kulturą. Góry były naturalną granicą i nic się nie dało zrobić na froncie. Matt sprawdził możliwości przesmyku i też zrezygnował z marszu na moje włości... zaczęła się nudna rozwojówka.

Sytuacja z frontu pólnocnego:




Myślałem, że będę czekał na nieunikniony atak lotniczy Wolfa... ale pojawiła się propozycja Matta.
Już nie pamiętam, czy to on wyszedł z inicjatywą czy ja, ale oboje byliśmy w plecy z nauką i kulturą, więc postanowiliśmy że wspólnymi siłami zaatakujemy Wolfa.
Propozycje były dwie - desant z zachodu lub bardziej nieoczywisty (przynajmniej w przypadku ataku Matt'a) desant ze wschodu bezpośrednio na stolicę.

Wybraliśmy opcję nr 2. Wydała się bardziej realna, chociaż szczerze myślałem, że to samobójcza misja. z Moich wyliczeń wynikało, że gdy my wyładujemy wojsko to Wolf będzie miał już piechotę.
Przygotowaliśmy się (trwało to około 15-20 tur), było widać że tłoczę wojsko (Matt miał dużą armię, więc po Nim może niekoniecznie)... Kozacy okazali się mega mocni (pierwszy raz nimi atakowałem). Przygotowaliśmy się na desant na turę 190-195.

Sytuacja gdy moje wojska już wylądowały, zaczęły się pierwsze potyczki, a Matt był już przy brzegu



Okazało się że Wolf kompletnie się nie przygotował, sporo miał rycerzy, stosunkowo bało kawalerii, moja flota szybko zdobyła przewagę na wodzie, a jedno jedyne pole z którego można było bombardować z morza obsadziłem podwójną fregatą, która okazała się mega potężna.

Zdobycie stolicy okazało się bardzo proste. Wojska Matta skierowały się w stronę Srinagar i Brukselii, moje wojsko prowadziło ataki zaczepne przy Bombaju i Hongkongu. Wolf skierował cale wojsko z granicy na odsiecz, to była dla mnie szansa żeby przesunąć górzysty front i zaatakować z pełną siłą.

Akcja się powiodła po zdobyciu kilku miast morale Wolfa opadły i zakończyliśmy grę.

Dzięki Panowie !

kilka screenów z ostatniej tury:

[Benevollus]

Gratulki.

Wyjątkow dziwna mapa się trafiła w tym PBEMie

[Matt]

Opisze jeszcze grę z perspektywy Konga.


Wylosowałem cywilizację, która ma silną jednostkę na wczesnym etapie gry (Ngao Mbeba - jednostka epoki klasycznej) i założyłem, że pierwszego napotkanego sąsiada spróbuje zaatakować. Pierwszą osobą był Lepki grający Zulusami. Dystans między naszymi stolicami nie był duży, więc szybko zacząłem przygotowywać się do wojny. Myślę, że trochę zaskoczyłem przeciwnika, bo atakować na etapie jak każdy miał po 2 miasta to dość szybko. Wojna poszła sprawnie, chyba nawet bez straty jednostki i mogłem dołączyć 2 miasta Zulusów.

Następnie chciałem postawić na rozwój, ale mój kontynent okazał się słaby w tereny do rozwoju. Właściwie cały był pokryty lasem deszczowym. Do tego mało pól na których mógłbym robić kopalnie i zwiększać produkcję. Do tego wszystkiego na całym kontynencie był tylko jeden CS. Tak, cały kontynent, 3 cywilizacje i tylko 1 CS

Zmieniłem więc plany i mając trochę armii (do tego doświadczoną), stwierdziłem, że zacznę wojnę z Benevollusem (Mongolia). Wojna nie poszła już tak szybko jakbym chciał, ale raczej sytuację miałem pod kontrolą. Zająłem wszystkie miasta Mongolii i zacząłem grać w Sim City.

W tym momencie można pomyśleć, że miałem wszystko żeby wygrać. Cisza spokój, sąsiadów brak, przejęte miasta, odstraszałem resztę graczy siłą militarną. Ale nie miałem jednego - terenów na których miasta mogłyby żyć, rozwijać się i produkować. Do tego nie miałem religii, ponieważ Kongo jest cywilizacją, która nie może założyć własnej religii, a profity z wierzeń czerpie tylko jak ktoś przyjdzie i podzieli się swoją religią. Niestety nikt nie przyszedł
Nastał czas, w którym Wolfenlane zaczął wyraźnie odjeżdżać z nauką i kulturą. Ok 170 tury złożyłem Pocozyc propozycję wspólnej walki z liderem rozgrywki. Jak przebiegała decydująca wojna opisał wyżej Pocozyc.

Zakończyliśmy w 210 turze. Może pojawić się pytanie dlaczego nie chciałem ciągnąć gry dalej i zacząć walkę z Pocożyc. Otóż po przejęciu większości miast Wolfa, wybudowaniu kilku cudów porównałem nasz rozwój i stwierdziłem, że dystans, który zaczął nas dzielić jest już nie do odrobienia. Podjęliśmy więc decyzję o zakończeniu gry uznając wygraną Pocozyc.

Gratulacje i do zobaczenia w kolejnej grze.
Pozdrowienia dla wszystkich uczestników zakończonego PBEMa

[Lepki]

No ja szybko zakonczylem tego PBEM a. Probowalem rozwinac miasta i przez to mialem slabe wojsko ,Wiec szybko mnie wchlonieto. Dzieki za gre.

[Wolfenlane]

Gratki pocozyc, nieźle zamaskowany i miażdżący atak. Niby w demo nie miałeś dużej przewagi w armii, ale kolejny raz się przekonuję, że ilość woja często ma się nijak do jego jakości. Jeśli moje armie kawalerii przegrywały z Twoimi korpusami kozaków i to dość poważnie, to cóż mogę więcej powiedzieć - miazga. Faktem jest, że zaniedbałem trochę wojo, ale nie wiem czy dodatkowe 2, 3 armie kawalerii by mnie uratowały.
Pocozyc mnie złapał w momencie, w którym robiłem lotniska i za max 10 tur by były samoloty, natomiast nie miałem żadnej jednostki skutecznej przeciw kozakom - zły wybór techowania, gdybym miał jakieś bazooki to bym się może wybronił.
Tereny miałem super, a Ty takie sobie, więc tym bardziej gratki